Diable eliksiry kapelmistrza Kreislera

O ile jego książki od czasu do czasu są wznawiane, również w Polsce (czy jednak są też czytane?), o tyle twórczość muzyczna uległa niemal całkowitemu zapomnieniu. Dlaczego twórca Braci serafiońskich pozostaje jedynie postacią z podręczników do historii muzyki, wzbudzającym wśród studentów niejakie zakłopotanie „Etą Hoffmannem”? I czy jego muzyka zasłużyła na taki los?
Prawda marzenia
Ernst Theodor Amadeus Hoffmann cierpiał na rozdwojenie osobowości, nękała go mania prześladowcza, trapił ustawiczny lęk przed własnym sobowtórem i utratą cienia. Wszędzie widział zjawy, na każdym kroku czuł obecność diabła, nieustannie mieszającego się we wszystkie sprawy jego krótkiego życia. Zmienne koleje losu, hulaszczy tryb życia i nieodwzajemniona miłość doprowadziły jego wrodzoną nerwowość do stanu chorobliwego. To nie tylko ciekawostki z biografii twórcy Dziadka do orzechów. To przede wszystkim klucz do zrozumienia jego sztuki, również tej muzycznej. Cała twórczość Hoffmanna bowiem jest wyjątkowo spójna. To, co zawarł w dziełach literackich, ma swój odpowiednik w dokonaniach kompozytorskich.
Był umierającym z nudów, choć niezwykle sumiennym, urzędnikiem sądowym, bystrym obserwatorem świata i ludzi, wnikliwym krytykiem muzycznym i organizatorem życia muzycznego, kompozytorem, dyrygentem, śpiewakiem, pianistą, harfistą, malarzem, karykaturzystą, pisarzem, poetą… Żył w co najmniej dwóch światach – tym realnym i tym fantastycznym, który sam kreował. Albo inaczej – ten wewnętrzny był dla niego jednocześnie tym zewnętrznym. Lub na odwrót. Piotr Lachmann: „Pisarz nie uznaje »czystej fantazji«, niezakotwiczonej w świecie realnym. Jednak, w opozycji do dewizy Hegla »wszystko, co rzeczywiste, jest rozumne«, każdym swoim tekstem mówi: nierozumne, albo uchodzące za takież, jest jak najbardziej rzeczywiste. »Prawda marzenia« – jak napisała lapidarnie Maria Janion w Projekcie krytyki fantazmatycznej”.
Całość artykułu można przeczytać w papierowym wydaniu kwietniowego numeru "Muzyki w Mieście".